Stary sklep - Kraków

Anna

Odwiedziliśmy ten sklep w trakcie naszej ostatniej wizyty w Krakowie w czerwcu 2024. Byliśmy tam, wraz ze znajomym Niemcem wyznania żydowskiego, szukającym jakichś szczególnych drobiazgów religijnych dla rodziny.

Sklep przypomina zastygły czas i sprawia raczej wrażenie demonstracji własnego światopoglądu niż obiektu o charakterze handlowym. Nastrój przytaczający, brak światła, po kątach nitki pajęczyn i kurz dziesięcioleci.

Właściciel o ortodoksyjnym wyglądzie nawet na nas nie spojrzał, no ale dobra, ostatecznie negocjował cenę z potencjalnym nabywcą dwóch dosyć kosztownych przedmiotów, który to nabywca koniec końców zrezygnował i wyszedł, jako, że właściciel nie spuścił nawet złotówki.

Na nasze (ponowne) polskie dzień dobry znowu brak odpowiedzi, brak kontaktu wzrokowego. Rozpoczęliśmy oglądanie wymieniając z kolegą ciche uwagi po niemiecku. Nota bene, oglądanie kosztuje aktualnie już 10 zł co wynikało z nagryzmolonego ręcznie karteluszka.

Na głos niemieckiej mowy właściciel wydobył smartfona (co stanowiło ostry stylistyczny zgrzyt, biorąc pod uwagę jego bardzo tradycyjny strój i wygląd) poczym puścił na głos angielskojęzyczną dokumentację o masowej zagładzie Żydów w Oświęcimiu. Kolega, który właśnie chciał zwrócić się do właściciela po hebrajski lub w jiddisch (o czym poinformował nas później) postawił oczy w słup, przełknął głośno ślinę i po prostu odwrócił się na pięcie, opuszczając sklep.

Wyszliśmy za nim - nie płacąc za oglądanie. I odeszliśmy, nie oglądając się za siebie.

M k

Ten sklep to wyglądał jak muzeum.Weszliśmy z mężem do środka i było tam tak strasznie ciemno że musiałam zciągnąć moje okulary przeciwsłoneczne żeby móc cokolwiek zobaczyć.Sam towar nie był w moim guście.No jedynie to wielki kufer przykuł moja uwagę na dłużej.Nawet go dotknęłam.
Jakieś lalki popsute i nagie tam leżały. Meble,kredensy stare rzeczy ogólnie.Sprzedawczyni się spytała co mnie interesuje.A gdy jej odpowiedziałam że z ciekawości weszłam to ona tylko coś wymamrotała.I wyszliśmy w zastanowieniu co to rzeczywiście za dziwny sklep.

Radosny Ptak Drongo

Bardzo, bardzo krzywdzące komentarze. W dziwnym, pełnym czarów Krakowie, na Kazimierzu, na Brzozowej jest czarodziejski sklepik z czarodziejską właścicielką i to tylko tu, ktoś mało zorientowany może Czarodziejkę z Wiedźmą pomylić. Zapłać, proszę, te 5 zł za wstęp i wstąp, zobaczysz spektakl wart większych pieniędzy. Wykaż dobrą wolę i zechciej dostrzec, że Czarodziejka jest tak przywiązana do swoich staroci, że zrobi wszystko, by nie opuściły miejsca pobytu. Tak, będzie opryskliwa, będzie starała się zrazić Cię do siebie i swojego sklepu, często wyprosi Cię. A gdy już zrozumiesz dramaturgię tego spektaklu - spróbuj coś kupić. Poczujesz się naprawdę wyjątkowo...

Tom Jones

Bardzo dziwne miejsce wszystko w klimacie satanizmu , laleczki z bez głowy, bez nóg , portrety przedstawiające demony , dziwne obrazy wszystko owiane ciemna demoniczna aura , nie mam pojęcia co to za sklep i o co w nim chodzi ale przeraził mnie

RR1980PL

Niezwykłe, Niespotykane, Wyjątkowe Miejsce pod każdym względem, począwszy od wejścia, wnętrza po MEGA właścicieli (?). Przesympatyczna Pani, z którą można porozmawiać która doradza w sposób mega profesjonalny i tu uwaga do ludzi nierozumiejących tego miejsca - to nie jest miejsce dla każdego - polaku nie wchodź Tam jeśli nie rozumiesz klimatu żydów polskich ! To jest w pewnym sensie miejsce kultu. Pierwszy raz byłem tam w sierpniu 2022 i będę za każdym razem podczas wizyt na Kazimierzu

Maria

Odklejka totalna XD Sklep chyba prowadzony for fun, bo utrzymać przy takiej takiej polityce prowadzenia tego to się chyba nie idzie.

Starocie urocze, choć wyglądają jak przedmioty zabierane ludziom z walizek przed wywożeniem…. miejsce miałoby ogromny potencjał gdyby nie jego właściciele. W środku smród papierosów, gapienie się na klientów jak na szkodniki. Cena małego metalowego pudełka w kiepskim stanie 156 zł XD Pani właścicielka jest już chyba sławna w tej okolicy patrząc po innych opiniach.

Odwiedzić warto, ale dla beki.

Marek M.

Zasady panujące w sklepie to jakieś nieporozumienie. Wybrałem się tam po radio lampowe do kolekcji bo słyszałem, że mają tam kilka egzemplarzy wartych uwagi ale podejście do klienta... Brak słów. Można iść ale jeśli ktoś ma gorszy dzień i ma ochote na solidną kłótnię,chyba tylko wtedy.

Michał Gąsior

Wygląda na pierwszy rzut oka na miły, klimatyczny sklepik z ciekawymi rzeczami. Niestety już od wejścia na każdym kroku rzucają się w oczy kartki w rodzaju: Nie dotykać, nie przeglądać, towar podaje sprzedawca, jeśli nie zamierzasz kupować nie bierz do ręki. Czułem się tym osaczony i traktowany jak potencjalny złodziej, co zdecydowanie nie sprzyja atmosferze i chęci zakupu czegokolwiek, więc szybko opuściłem sklep. Nie polecam